Norweski eksport to nie tylko ropa i gaz, ale również łosoś. Fot. Fotolia - royalty free Światowy popyt na ryby rośnie. W latach 60. ludzie zjadali ich średnio 9,9 kilograma rocznie na osobę, a szacunki za 2015 rok pokazują, że liczba ta wzrosła do 19,7 kg rocznie. Hodowcy, rybacy i sektor przetwórstwa mogą zacierać ręce – wygląda na to, że ich biznes ma przed sobą świetlaną przyszłość. Norweski eksport to nie tylko ropa i gaz, ale również łosoś. Kraj ma świetne warunki naturalne do jego hodowli, nic więc dziwnego, że jest czołowym producentem atlantyckiego łososia, a także drugim światowym eksporterem owoców morza. Rozwój akwakultury w Norwegii rozpoczął się około roku 1970 i od tamtego okresu stał się ważną częścią gospodarki narodowej. W zeszłym roku sam tylko eksport łososia (głównego produktu eksportowego tej branży) osiągnął wartość 47,7 miliarda koron. To wzrost o 9% rok do roku – stanowi to największą wartość eksportu łososia w historii. Polska jest ważnym odbiorcą łososia – rok temu razem z Francją byliśmy głównym unijnym importerem tej ryby (chociaż największy wzrost importu rok do roku zanotowało Zjednoczone Królestwo: 24%). Kraje Europy Wschodniej, które nie są członkami Unii Europejskiej, kupiły natomiast znacznie mniej łososia – aż o 64% rok do roku. Główną przyczyną było rosyjskie embargo i zmniejszone spożycia łososia na Ukrainie. Akwakultura, czyli co? To inaczej hodowla ryb lub innych wodnych organizmów w celu pozyskania żywności. Morska akwakultura kojarzy się przede wszystkim z wydzielonymi basenami na otwartym morzu, w których prowadzi się hodowlę. Z ekonomicznego punktu widzenia ma ona wiele zalet, przede wszystkim można ochronić ryby przed chorobami i drapieżnikami. W Norwegii hoduje się następujące gatunki ryb i skorupiaków: przede wszystkim łososia atlantyckiego i pstrąga tęczowego, które są głównym „produktem” akwakultury. Ponadto, spotykany jest również dorsz, hodowany z różnymi sukcesami halibut, a także niewielkie ilości małży i golców. Morska akwakultura kojarzy się przede wszystkim z wydzielonymi basenami na otwartym morzu, w których prowadzi się hodowlę. Z ekonomicznego punktu widzenia ma ona wiele zalet, przede wszystkim można ochronić ryby przed chorobami i drapieżnikami. Rozwój akwakultury? Wyłączając hodowlę samego narybku, rok temu w Norwegii było 990 miejsc, w których hodowano łososia atlantyckiego i pstrąga tęczowego. Obserwując statystyki, można dojść do wniosku że następuje spadek liczby punktów hodowlanych (w 2006 roku było ich 1136), ale liczba osób pracujących przy akwakulturach wzrosła prawie dwukrotnie – z 2480 pracowników w 2006 r. do 4751 zatrudnionych w 2015 roku. Wygląda na to, że branża będzie się dalej rozwijać. W kwietniu tego roku firma Ocean Farming dostała zielone światło od władz na zbudowanie pierwszej na świecie zautomatyzowanej jednostki akwakultury. Projekt jest realizowany razem z firmą Kongsberg Maritime, która dostarczy potrzebne technologie. Farma będzie zakotwiczona niedaleko Trondheim, a pracę znajdą w niej maksymalnie trzy, może cztery osoby – ze względu na zdalne sterowanie. Egil Haugsdal, prezes Kongsberg Maritime tak komentuje inwestycję: Obiekt należący do Ocean Farming zapowiada zmianę sposobu hodowli łososia, jak i innych gatunków ryb w przyszłości. Kładzie wielką troskę na warunki biologiczne i zdrowe ryby, a co więcej, jest ważny również dla następnych dekad, pozwalając Norwegii zmierzyć się z takimi wyzwaniami, jak wzrost liczby ludności i przełożeniem się tego wszystkiego na światowy łańcuch dostaw żywności. Hodowla a zdrowie Hodowla ryb w akwakulturze budzi jednak poważne zastrzeżenia. Mimo że ryby są bardzo zdrowe i zawierają wiele pozytywnych dla ludzkiego zdrowia elementów, takich jak kwasy Omega 3, witaminę D, żelazo, selen, potas, fosfor i magnez, a przy okazji należą do grupy produktów mało kalorycznych, ryby z akwakultury mają swoich przeciwników. Portal PoradnikZdrowie, powołując się na norweskich lekarzy, przestrzega, że łosoś z akwakultury niekorzystnie wpływa na pracę mózgu. Ponadto, naukowcy stwierdzili, że kobieta w ciąży, która spożywa łososia hodowlanego, ma wyższe prawdopodobieństwo urodzenia dziecka nieprawidłowo rozwijającego się i z niższą masą urodzeniową. Portal podaje, że zasadniczą rolę odgrywa żywienie. Łososie pozostające na wolności żywią się zooplanktonem, rybami, krewetkami czy kałamarnicami. To właśnie one odpowiadają za produkcję kwasów Omega 3, natomiast ryby karmione paszą mają więcej kwasów tłuszczowych Omega 6, wywołujących stany zapalne. Kolejnym czynnikiem jest stosowanie antybiotyków, które zabijają bakterie i pasożyty, a także podawanie rybom specjalnej mączki (astaksantyny), która barwi mięso łososia na doskonale znany wszystkim „łososiowy” kolor. Trzeba wspomnieć wreszcie o zanieczyszczonym środowisku, w jakim hoduje się ryby, które są narażone na działanie między innymi pestycydów. Z drugiej strony Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) donosi, że Norwegia zredukowała użycie antybiotyków w produkcji mięsa łososia do prawie zera. Organizacja przyznaje, że antybiotyki stanowiły problem, ale głównie w latach 70., 80., kiedy z jednej strony akwakultura była stosunkowo nowym przedsięwzięciem, a podatne na choroby ryby leczono w zasadzie jedynym dostępnym lekarstwem – antybiotykami. Teraz jednak, wobec uodparniania się ludzi na antybiotyki, ryby nie są nimi faszerowane. Pod koniec lat 80. doceniono wagę problemu i naukowcy opracowali skuteczną szczepionkę przeciw czyrakom, będącym głównym schorzeniem łososia. Dr Paul Midtlyng, odpowiedzialny za akwakulturę w latach 80. w ministerstwie rolnictwa tłumaczy: Dzisiaj Norwegia ma największą tonażową produkcję hodowlanego łososia na świecie i najprawdopodobniej najniższe zużycie antybiotyków. Norwegowie spożywają rocznie 50 tysięcy kilogramów antybiotyków, a akwakultura jest odpowiedzialna jedynie za jeden tysiąc, pomimo tego, że populacja łososia jest masowo ponad dwa razy większa od populacji ludzkiej.~WHO Akwakultura łososiaJohan Wildhagen/Norwegian Seafood Council Łosoś w naturalnym commons Jeść czy nie? Na pewno warunki hodowli ryb z akwakultury są dobrze monitorowane i sprawdzane. Antybiotyki nie są już tak powszechne jak kiedyś, a specjaliści czuwają nad stanem zdrowia ryb. Niemniej jednak, sytuacja wygląda podobnie jak z każdym innym rodzajem żywności produkowanym na masową skalę. Producentom zależy na zyskach, klientom na tanim produkcie, co nie jest w gruncie rzeczy niczym złym. Ryby karmione paszą czy wszami morskimi przyjmują pokarm, którym nie odżywiają się w swoim naturalnym środowisku. Często jednak w wyborze kluczowa jest cena.
Szwecja została na lodzie. Sytuacja w sprawie przystąpienia do NATO pozostaje skomplikowana Maciej Miłosz, Dominik Héjj. dodał Norweg. Ale sytuacja Sztokholmu pozostaje skomplikowana
Norweg podczas wędkowania podlodowego - Petritap - Creative Commons Attribution-Share Alike Unported Norwegia to wymarzone miejsce dla każdego, kto ma żyłkę do wędkowania. Zimą bardzo popularne jest wędkarstwo podlodowe (isfisking). Norweska Agencja Środowiska odpowiada, czy każdy może łowić na zamarzniętych akwenach wodnych. Linka asekuracyjna, przyjaciel i ciepły bulion Wędkarstwo podlodowe uchodzi za najbardziej niebezpieczną formę połowu ryb. Dlatego zanim ktokolwiek pomyśli, by w ten sposób spędzać wolny czas, powinien poświęcić parę chwil na przygotowania, które zapewnią niezbędne bezpieczeństwo. Ze względu na zmienną pogodę, a także na fakt, że lód bywa zdradziecki, nie powinniśmy wybierać się na połów sami. Należy zaopatrzyć się też w linkę asekuracyjną (o długości około 10m.).Warto wyrobić sobie nawyk opukiwania lodu, który znajduje się przed nami, co pozwoli wybadać poziom jego zamarznięcia. Ciemniejsze zabarwienie lodu (tzw. oparzeliska), gdzie nie występuje ani trochę śniegu, świadczą o tym, że w danym miejscu lód jest cieńszy. Te miejsca powinniśmy omijać. Zadbajmy także o odpowiedni prowiant – gorąca herbata lub bulion pozwoli nam zachować ciepło w organizmie podczas zimnych norweskich dni. Co z przynętą? Do łowienia ryb pod wodą powinniśmy wybrać wędki o wymiarach od 30 do 90 cm. Jeśli chodzi o przynęty, mamy do wyboru mormyszkę (sztuczna przynęta do połowów pod lodem), spławik oraz błystkę (przynęta imitującą rybę do łowienia na wędkę ryb drapieżnych) i zależnie od tego, co wybierzemy, musimy dobrać odpowiednią wędkę i żyłkę. Przynęt nie zarzucamy do wody, a opuszczamy. Zakaz połowu łososi Jeden z naszych czytelników zapytał, czy wędkarstwo podlodowe jest uregulowane prawnie. Norweska Agencja Środowiska (Miljødirektoratet) wyjaśnia, że jest to w zasadzie dozwolone na całym terytorium kraju. Zakazany jest jedynie połów łososi, golców zwyczajnych oraz ryb z gatunku salmo trutta. Należy jednak mieć na uwadze, że właściciel terenów, na których występuje akwen, może wprowadzić własne zasady. Warto także śledzić obwieszczenia wojewody (fylkesmanna) danego rejonu – może on na określony czas zezwolić połowu łososi. Wędkarstwo podlodowe jest w zasadzie dozwolone na całym terytorium Norwegii. Zakazany jest jedynie połów łososi, golców zwyczajnych oraz ryb z gatunku salmo trutta. Koniecznie z kartą wędkarską Osoby zainteresowane wędkarstwem podlodowym muszą za opłatą wyrobić kartę wędkarską lub mieć pozwolenie od właściciela danych terenów. Wykupienie licencji jest możliwe poprzez „Inatur” – największą norweską organizację zajmującą się łowiectwem i wędkarstwem. Ceny wyrobienia karty różnią się w zależności od miejsca i czasu. Więcej informacji tutaj. To może Cię zainteresować
vjXhs.