Daj mu trzy miesiące. Jeśli rzeczywiście jest w nim wola walki o niego samego i o Ciebie - zobaczysz radykalne zmiany. Jeśli tych zmian nie będzie - odpuść sobie ten związek.

Nie było mnie tu tyle czasu, nic nie pisałam, nic nie robiłam. Tak,ostatnio się rozleniwiłam bardzo. Ale... nie do końca. Jaki to zwrot akcji? Może nie taki nagły, jednak nastąpił mały przewrót w moim podejściu do życia. Dużo myślałam o tym, czego naprawdę chcę od życia i jestem w martwym punkcie - nie wiem, czego chcę. Jednak powoli zaczyna mi się to wszystko klarować i wiem jedno - teraz chcę wiedzieć, czego ja chcę. Do tej pory miałam wizję siebie, jednak po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że to pewien schemat myślenia... moich rodziców. Kochają mnie, chcą dla mnie jak najlepiej. Niestety zagubiłam się w tym wszystkim i przyjęłam ich wizję jako swoją. To nie jest dobre na dłuższą metę. Trzeba zadać sobie pytanie, gdzie i jak widzimy samych siebie w przyszłości, czy to my tego chcemy, czy to jakieś ideały wpojone nam przez media/środowisko. To jest jedyny sposób by móc czerpać satysfakcję z naszego życia. Na takich przemyśleniach minęły mi święta, może nie doszłam do żadnych zaskakujących, odkrywczych wniosków, jednak wniosły one sporo w moje życie i polecam wszystkim taką refleksję na temat samego siebie, to naprawdę ważne. Miłego weekendu :)
czego tak NAPRAWDĘ chcecie. Irytuje mnie to, że chcę, a nie mogę, a właśnie, że mogę.. Omijam twórczość innych, nie mogąc odnaleźć w niej siebie, w sumie nigdzie nie mogę znaleźć siebie ostatnio znalazłam cząstkę mnie, w książce, w fantastyce, w obrazach pełnych niewyraźnych kolorów. Chciałabym, ohh, chciałabym
Nie wiem czego chce od życia, a ty? Ostatnio miałam urodziny. Ten dzień zawsze wzmaga myśli typu ,,co osiągnęłam?'' albo ,,ten i ten w moim wieku zrobił już tyle rzeczy'' bywają też ,,życie miało być inne''. Przyznam, te przemyślenia są dosyć dobijające. Mało kto cieszy się z upływającego czasu. Jak byłam małą dziewczyną, wyobrażałam sobie, że w wieku 21 lat urodzę pierwsze dziecko. Dlaczego? Bo społeczeństwo wymaga tego, aby ukończyć szkołę, znaleźć odpowiednią pracę, bratnią duszę, wziąć ślub, w międzyczasie urodzić dziecko. Taki porządek, prawda? Też tak myślałam. Jednak gdy teraz mam 22 lata, nie wyobrażam sobie aby być matką. Nie trzeba być na to gotowym tak jak inni. Czemu o tym wspominam? Zastanawiam się nad tym co w swoim życiu osiągnęłam. Jestem świadoma, że inni osiągnęli o wiele więcej w tak młodym wieku, ale czy to oznacza, że my ponieśliśmy porażkę? Mamy się poddać? Wcale nie! :) Możemy osiągnąć jeszcze o wiele, wiele więcej! Nie można patrzeć życiem innych, mamy własne. Popełniamy swoje błędy, uczymy się na nich, wyznaczamy własne ścieżki. Przykład Harrison Ford. Każdy go zna! A mało kto wie, że przełom w jego karierze nastąpił w 1977 roku, czyli w wieku 35lat (o ile się nie mylę). Wcześniej grał niewielkie role i aby utrzymać rodzinę, zajmował się stolarką. Co wy na to? Jeśli ktoś potrzebuje większej motywacji w tym stylu, zapraszam do zobaczenia tego filmiku klik! :) Nie możemy porównywać się do innych, każdy z nas jest wyjątkowy. Pamiętajcie o tym każdego dnia. Wianek zrobiony własnoręcznie - jak? Klik - zobacz filmik! :)Sweter SheIn - klik w link! *** Przypominam o drugim koncie na instagramie!Będę dodawała tam więcej przedpremierowychujęć i jedynie zdjęcia z sesji :)Klik w link! ***Możecie mnie znaleźć również na innych stronach:
U mnie też tak było trzeba zasłużyć na miłość. Teraz faktycznie jest mi ciężko bo nie ufam, nie wiem czego chcę od życia. Nie znam siebie. Relacje z innymi też nie wychodzą bo czuję się ciągle jakbym musiała zdawać egzamin z przyjaźni. Dlatego najlepie…
Dobrze wiesz jak formułować cele. Realny. Mierzalny. Określony w czasie. Tylko jak odnieść to do swojej kariery? Co robić kiedy kompletnie nie wiem co chcę robić w życiu? Oto 5 pytań, które pomogą Ci znaleźć odpowiedź. Nie wiem co chcę robić w życiu Widzisz, koncentrując się na krótkoterminowych celach rzeczywiście musisz brać pod uwagę co jest możliwe i w jakich ramach czasowych się ograniczyć – ale życiowy cel rządzi się zupełnie innymi prawami. Jeśli myślisz, że to musi być coś konkretnego, poprawnego, akceptowanego z przykrością stwierdzam, że się mylisz. Nie zawsze pomysł na życie to „otworzyć własny gabinet” czy „zostać astronautą” – może (tak jak u mnie) to coś zupełnie innego, mglistego i mało rzeczowego. Jeśli męczy Cię myśl: „nie wiem co chcę robić w życiu” o jednym musisz wiedzieć: Twój pomysł na życie brzmi dokładnie tak jak słyszysz go w głowie! Tysiące razy przekonałam się, że każdy z nas wie czego chce i co czyni go szczęśliwym. Wie – ale nie ma odwagi tego przyznać. Właśnie w tym tkwi cały problem. Boimy się, że nasz pomysł jest nierealny, niemożliwy, głupi, nie dość dobry. Boimy się, że jeśli go przyznamy to trzeba będzie zaryzykować, zmierzyć się z krytyką, popełnić błędy. Ale, sama przyznaj – czy stanie w miejscu nie jest tak samo ryzykowne? Jak znaleźć pomysł na siebie? Oto odpowiedź Nie wiem wszystkiego, ale jedno wiem na pewno – każdy z nas chce być szczęśliwy. Właśnie dlatego przesyłam dzisiejsze ćwiczenie! W podcaście znajdziesz 5 pytań, które pomagają znaleźć odpowiedź kiedy nie wiesz co chcesz robić w życiu. Zobaczysz jak wyklarować swoją wizję, uporządkować cele i nazwać priorytety. Wszystko po to, abyś znalazła swój pomysł na życie i nie bała się go zrealizować! Praca, która daje satysfakcję Wiesz jak Japończycy określają stan tej nieopisanej satysfakcji z pracy? Ikigai. W jednej z książek na ten temat znalazłam fragment, który najlepiej oddaje o co chodzi: „Zarówno Jiro jak i jego syn są rzemieślnikami kuchni. W trakcie gotowania wchodzą w stan przepływu, nie odczuwają nudy. Gdy gotują cieszą się tym do szpiku kości; dla nich to szczęście, ich ikigai. Nauczyli się czerpać rozkosz z własnej pracy, zamieniać ją w przyjemność tak wielką, że zatrzymuje czas”. Mam nadzieję, że te 5 pytań, o których powiedziałam w podcaście pomogą Ci odkryć co jest Twoim ikigai i jak możesz je zrealizować. Będę zachwycona jeśli zostawisz komentarz: które z tych pytań było dla Ciebie najbardziej inspirujące (i jak brzmi odpowiedź). Zrealizowanie swojego pomysłu na życie wymaga nie lada odwagi i jasności, że to jest właśnie to. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam uporządkować Twoją wizję. To nią kieruj się podejmując ważne decyzje dotyczące kariery. Ściskam, Kasia Być wolnym człowiekiem i nie odejść zawczasu To czego chce to nie wiele sam przyznaj Jestem na dobrej drodze, goi się blizna I chodź na morzu życia czeka nie jedna mielizna To wierzę w siebie wierzę w to tak ci wyznam Wszystko czego chce będzie mi dane Bo wierzę w to Wszystko czego chcę realnym planem Jestem już blisko W moim mieście nawet z jakąkolwiek pracą jest ciężko. Albo są takie, że nie ma czasu na doszkalanie. Nie wszystko jest takie kolorowe jak się mówi znajdź lepszą pracę, zmień miasto, weź kredyt. Ja się nastawiam na kiepską pracę do końca życia, ale póki co nawet tej kiepskiej nie mam. Albo emigracja. Widzę kiepsko przyszłość. W dodatku samotność też przytłacza jak każdy po ślubie , w związku. Coś mnie omija i przecieka mi się człowiek takim odrzutkiem społecznym bo jest sam. A u mnie jest tak, że jestem po studiach, niby dobry kierunek, logistyka i jakość, a pracuje na produkcji z tak dennymi ludźmi, że nie wiedziałam, że tacy głupi ludzie istnieją i nie chodzi o wykształcenie ale o zachowanie, kulturę i podejście do drugiego człowieka, czyli kariera zawodowa do kitu. Wcześniej zachciało mi się własnej firmy, ale źle zaczęłam, brak doświadczenia, barak kasy, brak oryginalnego pomysłu doprowadził do bankructwa, czyli przedsiębiorca ze mnie do kitu. Potem pracowałam w domy, ale nie otrzymywałam stałego dochodu, a w tym systemie trzeba mieć niewielki ale stały dochód, czyli wolny strzelec ze mnie do kitu. Zakochać się potrafię ale samo to uczucie mnie przeraża, od razu uciekam, robię wszytko żeby się odkochać, przyjaciół nie mam, bo na własnej skórze przeżyłam bajkę Ignacego Krasickiego, tego o zajączku, czyli moje życie towarzyskie do kitu, rodzinne też ale się nie będę rozpisywać na ten temat. Kiedyś dużo czytałam o DDA/DDD wyczytałam, że takie osoby jak ja mają rozczepioną tożsamość, rozbitą, roztrzaskaną na miliony malutkich kawałków, często tak czuję, że nie wiem kim naprawdę jestem dlatego nie wiem czego chcę. Czuję się jak bym chodziła po wodzie, kiedy mam wiarę w siebie, że się uda, a kiedy zwątpię w siebie zaraz tonę, ale nie ma dna na którym bym mogła twardo stanąć i tak całe życie. Kim ja właściwie jestem? Ludzie wokół robią wielkie oczy ze zdziwienia i nie mogą uwierzyć w to, że świadomie pozbywam się szansy na macierzyństwo. Niektórzy zgodnie twierdzą, że w przyszłości będę tego żałować. Nie wydaję mi się, dobrze to przemyślałam i wiem, czego chcę od życia. Na pewno nie są to pieluchy i inne tego typu rzeczy.
Zacznijmy od Bryana Admasa. Podobno jesteś jego fanem?Jestem wielkim fanem. Zacząłem go słuchać gdzieś tak w II klasie liceum. Chociaż w międzyczasie kręciła mnie bardziej muzyka typu Jimmy Hendrix i jakieś mocniejsze dźwięki. Ale też zawsze był Adams i ta jego chrypka…A Twoje inspiracje muzyczne?Hendrix, U2, Adams. Cenię U2, bo oni potrafili nie tracąc swojego charakteru przejść przez różne gatunki muzyczne. Nie "zeszmacili się", pozostali sobą. Słucham bardzo dużo starej muzyki - lat 70-tych, jak np. Led Zeppelin. Na tych dźwiękach się wychowałem. I mimo, że piszę melodyjne piosenki to ten duch rockowy, gitarowy gdzieś we mnie jest. Na mojej płycie to będzie w czym się lepiej czujesz? W balladach, czy w mocnych rockowych kawałkach?Ostatnio w balladach. Zacząłem profesjonalnie ćwiczyć swój głos. Chodzę na lekcje śpiewu. Okazało się, że nie znam zupełnie siebie, swojego głosu. Zrozumiałem, że głos jest przedłużeniem osoby. Nie należy go kształcić oddzielnie. W nim słychać to czy faktycznie umiesz śpiewać i co sobą reprezentujesz. W swoje 35 urodziny postanowiłem nauczyć się śpiewać na nowo. Zawsze kojarzyłem sobie siebie jako kompozytora. Wiesz to jak z pakietem 3 w 1 - kawa, cukier i śmietanka. Kiedyś sądziłem, że ta kawa to jest komponowanie, dodatkowo gitara i na 3 miejscu wokal jako ta tania śmietanka. Moja nauczycielka śpiewu, zresztą znana śpiewaczka operowa, przewróciła mi to wszystko do góry nogami. Powiedziała, że jestem potężnym głosem, a resztę mogę potraktować jako dodatek. Odkryłem w śpiewaniu nowe rzeczy. Zacząłem interpretować muzykę swoim głosem. Dla mnie to jest nowa podróż. Kiedyś często krytykowano moje śpiewanie. Przejmowałem się tym. Teraz nauczyłem się tego, że jestem sobą, śpiewam i jestem szczęśliwy z tego piszesz teksty?Nie podejmowałem się tego jeszcze. I tak robię wszystko inne w zespole (śmiech). Ale myślę, że i na to przyjdzie czas… powoli zaczynam uczyć się wyrażać siebie w ten sposób..Pamiętasz pierwszą piosenkę, która utkwiła Ci w pamięci i pomyślałeś sobie: "To chcę w życiu robić"?Tak, to był utwór "Cross town traffic" Jimmiego Hendrixa. Usłyszałem go w Radiu Lublin. To taki dosyć rockowy kawałek, ale z fajną bluesową melodią. Do tego stopnia zwariowałem na punkcie gitary, że budziłem się o 3 w nocy, grałem godzinę i szedłem spać. I tak co lat wtedy miałeś?Tak około 16, 17. I właśnie wtedy zaczęła się twoja muzyczna droga? Jak ona przebiegała?Między 16 a 19 rokiem życia grałem w różnych rockowych, bluesowych kapelach w Lublinie. Wygrywaliśmy różne przeglądy, graliśmy bo chcieliśmy coś wykrzyczeć. A potem pojechałem do Warszawy, i musiałem natychmiast iść do jakiejś pracy. Wylądowałem w liceum prywatnym o profilu menadżersko - artystycznym, gdzie uczyła się Natalia Kukulska i córki Niemena. Natalia po jakichś dwóch miesiącach zaproponowała mi stworzenie swojego pierwszego dorosłego zespołu. Było to ciekawe doświadczenie. Nasz pierwszy koncert był w Sali Kongresowej w Warszawie. Rzuciłem pracę i zacząłem z Natalią grać. Zacząłem się z tego utrzymywać. Musiałem sprzedać swoją gitarę klasyczną, rzuciłem szkołę muzyczną w której grałem. Kupiłem gitarę elektryczną i nie żałuję. Wszystko postawiłem na jedną kartę. Przyjechałem do warszawy mając 5 zł w kieszeni, plecak i gitarę. Koledzy śmieli się ze mnie, że jadę zdobywać Warszawę. A ja nawet nie chciałem jej zdobywać. Chciałem po prostu grać i śpiewać. Czyli jesteś ryzykantem?Tak jestem ryzykantem. Mało tego. Jak już coś robię to lubię iść na całość. Jestem typem zdobywcy. W związku z tym czasem przegrywam, a czasem wygrywam. Różnie to bywa. A gdyby nie śpiewanie to co byś w życiu robił?To trudne pytanie. Jak się ma w sobie coś, jakiś dar, powołanie, i się go nie realizuje można popaść we frustrację. Więc gdybym nie śpiewał pewnie zostałbym frustratem. Nie wiem może zacząłbym pracować jako menadżer, może biznesmenem. Ale czułbym się z tym źle. Robiłbym kasę, ale nie miałbym satysfakcji. Będąc w Warszawie pracowałem w około 15 zawodach. Byłem i nauczycielem, uczyłem muzyki, byłem też menadżerem. Rzuciłem się w to wielkie miasto, rozpychałem się łokciami i udało się. Najważniejsze w życiu jest to, żeby odkryć co powinieneś robić. To jest chyba sukces. Ja to odkryłem i z tego się cieszę. Liczysz bardziej na siebie czy na ludzi których masz wokół?Bez innych ludzi nie da się osiągać dużych sukcesów. Prędzej czy później przychodzi zmęczenie czy wypalenie. Chociaż ja ostatnio cały czas mam nowe pomysły, aż sam się temu dziwię. Ludzie są bardzo potrzebni. Zauważyłem, że za każdym człowiekiem sukcesu stoi inna silna osoba. Może to być żona, matka, brat czy przyjaciel, ale zawsze ktoś za tym stoi, ktoś wspiera. Czasem jest to nawet grupa osób. Samemu nic się nie da osiągnąć. Robiąc solową płytę zauważyłem, że muszę się otaczać ludźmi którzy we mnie wierzą. Jeżeli otaczaliby mnie sceptycy to tak naprawdę szybciutko by mnie załatwili tym swoim sceptycyzmem, który często jest niewerbalny, niewypowiedziany - ale jest. Dlatego stwierdziłem, że muszę się otaczać ludźmi, którzy we mnie wierzą i to mi dodaje sił. Rodzina jest dla ciebie ważna?Tak, bardzo ważna. Pochodzę z wielodzietnej rodziny. Jestem najstarszym synem, mam jeszcze dwóch braci i siostrę i to jest naprawdę super. Mamy ze sobą świetny kontakt, mimo iż mieszkamy daleko od siebie. Masz dwie córki...Tak. Jedna ma 12 lat, druga - 3 latka. Są słodkie. Bardzo je kocham. Jakie pytanie najczęściej zadają ci ludzie?O Sixteen i Seventeen. Cieszę się, że ty o to nie pytasz. Ludzie najczęściej idą schematem. Pytają o przeszłość. A to jest nudne. Bo kogo, tak naprawdę obchodzi przeszłość? Albo ktoś ma coś do powiedzenia dzisiaj, albo to nie ma sensu... Startujesz jako artysta solowy z nowym projektem więc...Tak, startuję i biorę za to pełną odpowiedzialność. Również za ewentualny sukces albo porażkę. Biorę pod uwagę obie opcje. Nie robię tego dlatego, żeby koniecznie osiągnąć sukces, bo sukces mam już w sobie. Kocham to co robię i to jest mój pytanie którego nikt nie zadał do tej pory, na które czekasz?Hmm. Bardzo dużo jest takich pytań, wiesz? Czekaj, odwróćmy role. Zadałaś mi tu wiele pytań z różnych dziedzin. Która z nich Ciebie najbardziej interesuje?Widzę w Tobie pasję. Skąd ona pochodzi? I na pewno chciałabym się czegoś dowiedzieć o Twojej rodzinie. Bo pasja wynika z tego co masz w środku, ale też z ludzi którzy Cię otaczają...Ciekawa rozmowa się tutaj nawiązuje. Gdyby to był program TV to na pewno już bym strzelił jakieś pytanie, a nie chcę tak. Wielu pytań mi nie zadano. Ja nie chcę odpowiadać na pytania tak jak tego się ode mnie oczekuje. Wolę mówić tak, jak ja chcę. Bo to ja mam coś do powiedzenia lub nie, kreuję siebie. Zobaczyłaś pasję. Nie wiem jak to opisać słowami, ja to kocham. Chociaż w życiu muzyka zawsze nadchodzi moment wypalenia się, schematyki. I to jest jedyna rzecz która jest go w stanie zabić. Ja póki co cieszę się z tego co robię i doceniam to co mam. Jestem pełny wdzięczności i stąd jest ta pasja. Inaczej stałbym się odtwórcą muzyki. A ona jest dla mnie bardzo ważna w życiu. Wcześniej się tego wstydziłem, a teraz już nie. Bo taki boisz się, że kiedyś nadejdzie taka chwila, że pomyślisz: "Kurde robię to tylko dla kasy, schematycznie, już tego nie kocham"?To wtedy przestanę. I może zajmę się córkami. Ostatnie trzy lata zajmowałem się Asią. Chciałem to robić. Im dłużej się nią zajmowałem, tym lepszą relację mieliśmy. Teraz chcę śpiewać, a jak nadejdzie moment że powiem sobie dość to zrezygnuję. Jeśli będę miał nagrać płytę, a nie będę miał pomysłów to po prostu zrezygnuję. w tej chwili jest tak, że miałem kilka lat przerwy i na tej płycie chcę coś powiedzieć. Komuś kto śpiewa trudno jest pokazać swój środek, swoje wnętrze. A ja chcę to robić. Nie wstydzę się tego. To i to, że jestem sobą jest moja mocą. Nie interesuje mnie to, co powiedzą ludzie. Jestem sobą i wiem czego chcę od życia. Co jest na samej górze listy twoich marzeń? Pierwsza trójka?Wow. Lista marzeń... Z takich bieżących - chciałbym częściej spędzać czas z Zuzią, która mieszka ze swoją mamą a my nie jesteśmy ze sobą od dawna. To jest moje marzenie. Częściej spędzać z nią czas, nie tylko w wakacje. Innym jest posiadanie własnego studia nagrań. Poza tym mam pełno takich prostych marzeń. Na przykład wyjechać z całą rodziną na wakacje. To bardzo normalne marzenia. Nie jakieś bardzo odjechane (śmiech). A jak juz przyjdzie czas na odpoczynek, to gdzie byś wyjechał?Przede wszystkim zabrałbym ze sobą rodzinę, to po pierwsze. Czasem chciałbym się znaleźć w jakimś zacisznym miejscu. Bardzo lubię Tatry Słowackie. Tam jest mniej turystów i można chodzić samotnie po szlakach. Tego się nie da opisać. Wtedy trzeba grać i śpiewać (śmiech). Czym jest dla Ciebie popularność?Produktem ubocznym tego co robię. Kiedyś, jak byłem niedojrzały życiowo, emocjonalnie była dla mnie bardzo ważna. Imponowało mi żeby znać kogoś sławnego. Teraz normalnie do tego podchodzę. Jak ktoś zaczyna mnie specjalnie traktować, staram się mu pokazać, że jestem normalnym facetem. Popularność jest niczym. Przeszedłem już w swoim życiu wielką popularność i wielki upadek. Teraz nic mnie już nie zdziwi. Jestem odporny na takie rzeczy. Trochę o płycie. Kiedy się ukaże?Myślę, że uda się ją wydać mniej więcej w połowie tego roku. W ubiegłym roku w swoje urodziny, podjąłem decyzję o powrocie na scenę. Chciałbym żeby dokładnie rok później płyta ujrzała światło dzienne. Takie piękne zwieńczenie pracy i mojej i moich współpracowników. Poza tym ja lubię maj, bo to jest naprawdę fajny miesiąc, pełen takiej wiosennej adrenaliny (śmiech)Tytuł płyty to będzie prawdopodobnie "Za głosem serca". Nie chcę wymyślać jakichś dziwnych rzeczy. Jestem wyrośniętym dzieciakiem i taki tytuł mi odpowiada. Piosenka o tym samym tytule to ballada. Sądzę, że chwyci, bo ma to coś. Jest troszeczkę inna. Ktoś mi zarzucił, że takiej muzyki w radio nie ma. I bardzo dobrze (śmiech) to my zagramy taką. Wierzysz w przypadki?Nie, nie ma przypadków. Wszystko ma jakiś porządek i sens. Aczkolwiek, żeby zrobić karierę potrzebny jest splot pewnych przypadków. Trzeba mieć fuksa. Każdy jest inny i ma coś swojego do powiedzenia. Nie ma przypadków. Boisz się czegoś?Tak, czasami. Najbardziej siebie samego. Tylko i wyłącznie. Niczego więcej. A siebie boję się w sensie takim, żebym nie przestał być sobą, nie zaczął oszukiwać samego siebie, albo żebym nie robił rzeczy, których potem będę żałował. Natomiast nie boję się ludzi, okoliczności. Powiedz w dwóch słowach o muzykach z którymi to moi kumple z Lublina, jednego znam nawet praktycznie od podwórka. Dobrze się rozumiemy i fajnie się nam razem z wieloma artystami. Z kim było najlepiej?Z Andrzejem Zeńczewskim z Daabu. Grałem z Daabem dwa lata, potem on założył Szwagierkolaskę i trochę mniej się zajmował Daabem. Ale byłem z nim naprawdę zakumplowany. Z całej Warszawki on był najbardziej normalny i to mi bardzo imponowało. Możesz coś powiedzieć o singlu?Włożyliśmy w niego mnóstwo pracy. Teraz staramy się zrobić wszystko, żeby mógł dotrzeć do słuchaczy, a proste to niestety nie jest. Piosenka To mój krzyk została też nagrana w wersji angielskiej pod tytułem Don't let the fire die z myślą o polskich preselekcjach do tegorocznej Eurowizji. Zajęliśmy 11 miejsce na 103 zgłoszone piosenki. Jury nas doceniło. Znaleźliśmy się o włos do finału… Teraz skupiam się przede wszystkim nad tym, żeby płyta nabrała fajnego brzmienia, to jest jak Ci się podoba Białystok?Super. Spotkałem kilka osób stąd. I wszystkie mają fajną mentalność. Podobną do lubelskiej, może nawet trochę lepszą. Ludzie są otwarci, nie jak niektórzy z Warszawy. Otwartość cenię sobie najbardziej. Dziękuję za rozmowę.
Ja (imię) zawsze wiem czego chcę i osiągam to. Każdego dnia, wielokrotnie się z nim konfrontuj, dociekaj, nie odpuszczaj. Najważniejszym w tym pytaniu jest obserwowanie tego jak się czujesz
Witam. Mówią na mnie Katum. Mam pewien problem, mam 18 lat i w moim życiu wszystko się zmienia. Zacznę od tego, że sam nie rozumiem, co od siebie wymagam i czego szukam. Siedzę w domu całymi dniami, nic nie robiąc i rozmyślając nad życiem, ciągle jestem zmęczony, rzadko zdarza się dzień, w którym mam energię, od małego próbuję uprawiać jakieś sporty, zajęcia, ale zawsze mnie wszystko nudzi, nigdy nie umiałem się zająć czymś dłużej, żeby sprawiało mi to przyjemność (nie widzę celu w życiu, nie widzę siebie w żadnej pracy, gdy mi się co chwilę wszystko nudzi). Czasami zaczynam się na siebie złościć, bo mam uczucie, że pragnę samotności, a to jest moim największym lękiem. Mam przyjaciela, którego wydaje mi się, że tracę, bo z nim coraz więcej ludzi się zadaje, "stoi w tłumie, a ja nawet nie mogę się do niego dopchać", on myśli, że ja ciągle się na niego gniewam, czy coś w ten deseń, przynajmniej mi się tak wydaje (przez to się od siebie oddalamy). Próbowałem kiedyś ciągle nawiązać kontakty z płcią przeciwną, ja "wiecznie zakochany" chodziłem po świecie i szukałem drugiej połówki. Teraz, po nieudanych próbach znalezienia kogokolwiek, a było ich mnóstwo, przestałem mieć do tego chęć, jednego dnia się budzę, spotykam koleżankę i zaczyna mi się podobać, i do niej piszę, a następnego wydaje mi się bez sensu pisanie i przestaję. Następną zmianą jest moje podłoże psychiczne. Kiedyś byłem osobą, która pisała z ludźmi, by im pomóc, całkiem bezinteresownie, poświęcałem się, a teraz zatraciłem wiarę w ludzi i błędy, przed którymi innych przestrzegałem, teraz sam popełniam. Jedyną z rzeczy, która jest dla mnie ważna, jest niezawiedzenie mojej rodziny. Czasami zaczynam sobie truć w głowie teorie, jak pomóc całemu światu i co zrobić w tym kierunku, zaczynam poważnie myśleć nad absurdalnymi pomysłami (coś w stylu władzy nad światem). Wiem, że to wariactwo. Czasami bez większej przyczyny denerwuję się na rodzeństwo, opuściłem się w nauce, bo do niej nigdy nie miałem chęci (zawsze miałem dobre oceny bez konieczności uczenia się w domu). Czasem jestem jakiś przemądrzały, uważam się za nadzwyczaj mądrego, chociaż wiem, że jestem głupi, bo żyją miliony ludzi mądrzejszych od mnie, a zaczynam się złościć na kogoś, że czegoś nie wie albo nie potrafi, a sam nie jestem idealny. Nie wiem, czy w czymkolwiek szczególnym mam jakiś talent, bardziej we wszystkim po małym kawałku. Czytałem dużo takich listów z odpowiedziami, że to trudny wiek i z czasem przejdzie, ale ja boję się tego, co się stanie ze mną jutro, obawiam się, że zwariuję. Czasem myślę, że najlepsze lata mojego życia właśnie minęły i teraz będzie pod górkę, zawsze chciałem być w centrum zainteresowania, ciągle chciałbym zaczynać od nowa i się zmieniać. MĘŻCZYZNA, 18 LAT ponad rok temu Witaj, to prawda, że wiek, w którym jesteś, jest trudny, jest to czas zmian, podejmowania ważnych decyzji życiowych oraz nieustannych poszukiwań. W tym momencie nie wiesz, czego szukać, piszesz również, że próbujesz różnych rzeczy, które po jakimś czasie Cię nudzą. Jest to naturalne, ten czas to okres prób i błędów. Poznając nowe rzeczy, przekonujesz się, co tak naprawdę sprawia Ci przyjemność. Nie narzucaj sobie, że teraz masz znaleźć coś, co będzie Cię pasjonowało do końca życia. Porozmawiaj ze swoim przyjacielem – to, że spotyka się z innymi ludźmi nie oznacza, że nie zależy mu na kontaktach z Tobą. Podczas szczerej rozmowy będziecie mogli sobie wszystko wyjaśnić. Opowiedz mu o swoich problemach, samemu trudniej będzie Ci się z tym uporać. Może spojrzy w nowy sposób na Twoje trudności, popatrzy z innej perspektywy i doda Ci otuchy. Nie rezygnuj również z kontaków z innymi znajomymi, naprawdę warto poznawać nowych ludzi. Przebywając w grupie, masz szansę oderwać się na chwilę od ponurych myśli. Warto również porozmawiać z rodzicami. Z listu wynika, że rodzina jest dla Ciebie bardzo ważna. Możesz również udać się do pedagoga szkolnego na konsultacje - jeśli uznacie, że potrzebujesz specjalistycznej pomocy, na pewno Ci pomoże i doradzi, gdzie się udać. Pozdrawiam serdecznie. 0 t6zJM.
  • yl5wy92bwn.pages.dev/398
  • yl5wy92bwn.pages.dev/340
  • yl5wy92bwn.pages.dev/397
  • yl5wy92bwn.pages.dev/24
  • yl5wy92bwn.pages.dev/74
  • yl5wy92bwn.pages.dev/43
  • yl5wy92bwn.pages.dev/202
  • yl5wy92bwn.pages.dev/266
  • yl5wy92bwn.pages.dev/387
  • nie wiem czego chcę od życia